|

Mój powrót do Namysłowa z Volkssturmem #2

W dzisiejszy wieczór chcielibyśmy Państwu zaprezentować drugi fragment relacji wspomnieniowej pt. Mit dem Volkssturm zurück nach Namslau, pozostawionej przez sędziego Wenera Partheila – mieszkańca Namysłowa do września 1945 r. Pełna relacja składa się z dwóch części. Pierwsza z nich to Der Marsch des Volkssturms Namslau (Marsz namysłowskiego Volkssturmu). Z kolei druga zatytułowana jest Als landwirtschaftlicher Arbeiter in Ellguth und Damnig (Jako robotnik rolny w Ligotce i Dębniku).

W tej części Partheil opisał wydarzenia z okresu 11 kwietnia – 10 maja 1945 r. Oddajmy głos sędziemu:

W Wąwolnicy [w tekście oryginalnym Wammelwitz – nazwy miejscowości w Polsce i Czechach, obowiązujące do 1945 r., podawane będą w nawiasie – przyp red.] istniał jeszcze mały oddział pod kierownictwem ślusarza Hermanna Austa, który w trzecim tygodniu kwietnia przybył do Pieszyc (Peterswaldau). Przyjechał z nim nauczyciel Kabus ze Starościna (Sterzendorf) i został zakwaterowany obok mojego pokoju.

11 kwietnia [1945 r.] otrzymałem polecenie pobrania z Olszyny (Langenöls) trzech karabinów maszynowych, w których obsłudze mieliśmy się szkolić. Były to stare karabiny maszynowe (MG) z czasów I wojny światowej. W zbrojowni trzeba było wykonać dla nich wysokie stojaki-podpory, aby MG mogły być wykorzystane do obrony przeciwlotniczej. Poza tym uzbrojenie Volkssturmu było niewystarczające. Jego wojenne wykorzystanie nie wchodziło w grę.

„Modelowy” członek Volkssturmu pozuje do fotografii propagandowej. W rzeczywistości w szeregi tej formacji wcielano mężczyzn w wieku pozapoborowym (poniżej 18 oraz powyżej 60 roku życia), a także wcześniej nie powołanych do wojska „specjalistów” – taką osobą był m. in. sędzia Werner Partheil (Wikimedia Commons)
Członkowie Volkssturmu uzbrojeni w ręczną broń przeciwpancerną – granatniki Panzerfaust (Wikimedia Commons)

W dniu 7 maja otrzymaliśmy rozkaz wymarszu. Ci, którzy mieli cywilne ubrania, mieli je założyć. Załadowano wszystkie dostępne wozy, zapewne głównie żywnością, która była jeszcze w wystarczających ilościach. Pojechaliśmy przodem dwoma traktorami – każdy z dwoma przyczepami – a za nami podążało około 70 furmanek. Wszystkie zwierzęta pochodziły jeszcze z Namysłowa. Na jeden wóz załadowano całą broń i kilka skrzyń panzerfaustów. W Jugowie (Hausdorf) zajęliśmy kwatery.

8 maja 1945 r., w dniu zakończenia wojny, przejeżdżaliśmy przez Neurode (Nowa Ruda). Wieczorem dotarliśmy do Teplic nad Metují (Weckelsdorf), gdzie ludność czeska dawała już o sobie znać.

9 maja około godziny 16.00 jechaliśmy przez Vernéřovice (Wernersdorf), powoli wznoszącą się szosą w kierunku Trutnova (Trautenau). Nagle ktoś krzyknął z tyłu: „Na prawo!”. Ku naszemu przerażeniu zobaczyliśmy radzieckie ciężarówki wojskowe przejeżdżające po lewej stronie drogi. Pierwsza ciężarówka wiozła na chłodnicy duży portret Stalina, ozdobiony czerwonymi flagami.

Rosyjscy żołnierze, wszyscy Mongołowie, krzyczeli do nas:

– Z powrotem do szosy!

Zatrzymaliśmy się i czekaliśmy. Kilku żołnierzy wysiadło i podeszło do nas. Doskoczył do mnie Mongoł i krzyknął:

– Uri, uri!

Pokazałem mu swój lewy nadgarstek, na którym wciąż widać było łuski z opaski zegarka i powiedziałem do niego:

– Towarzyszu…

Zrozumiał prawidłowo, wykonał zdenerwowany gest ręką i poszedł w swoją stronę. Mój zegarek tkwił bezpiecznie w kieszeni na piersi mundurowej bluzy, którą miałem założoną pod cywilnym zimowym płaszczem.

Rosjanie nie pozwolili nam kontynuować podróży. Pojechaliśmy z powrotem do Horní Vernéřovice (Ober-Wernersdorf). Zaparkowaliśmy wozy w rzędach na łące obok wsi. Nastrój w obozie był bardzo przygnębiający – kilku uchodźców z żonami zapytało nas, czy mogą dołączyć do naszego składu. Cieszyliśmy się, że jest z nami kilka kobiet. W ten sposób zawsze mogliśmy zaznaczyć, że nie jesteśmy formacją wojskową, ale cywilną formacją uchodźczą.

Gdy nastała wiosna, śląscy chłopi otrzymali rozkaz powrotu z ludźmi i wozami na niezamieszkałe obszary Śląska [tzw. te, których ludność ewakuowano na zachód oraz na których brakowało rąk do pracy – przyp. red], aby uprawiać wszystkie dostępne pola.

We wczesnych godzinach następnego dnia, 10 maja, w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, Rosjanie dokonali przeglądu naszych koni i zabrali nam najlepsze. Pojawił się [też] inny Rosjanin z kilkoma Ukraińcami i zażądał od Niemek futer. Rosjanie nie sprawdzili naszych wozów, tylko kazali nam natychmiast jechać z powrotem na Śląsk. Granicę przekroczyliśmy w Okrzeszynie (Albendorf) i dotarliśmy aż do Chełmska Śląskiego (Schömberg)”.

W. Partheil, Der Marsch des Volksturms Namslau.
Warto odnotować, że zachodnie Czechy wyzwolone zostały przez Amerykanów. Czołgiści generała Pattona dotarli kilkanaście kilometrów od przedmieść Pragi, jednak na rozkaz dowództwa cofnęli się w rejon Pilzna (zajętego 6 maja 1945 r. – tego samego dnia kapitulowała „Festung Breslau”). Czołgiści z 16 Dywizji Pancernej US Army podczas wyzwolenia Pilzna (Patton Memorial Pilsen)

CIĄG DALSZY NASTĄPI…

Tekst: Werner Partheil, Der Marsch des Volkssturms Namslau, [w:] http://www.namslau-schlesien.de/flucht-und-vertreibung-aus-der-heimat/?fbclid=IwAR05JzcR1gIobIOYHXYSVVXJIo01KnBwaRF5VzD94N9OoOEWS-qgGBTtZPE, [dostęp: 25 III 2023 r.],

Tłumaczenie z języka niemieckiego: Monika Mikolajczyk

Redakcja: Mateusz Magda

Źródła ilustracji: Wikimedia Commons.

Loading

Podobne wpisy

Dodaj komentarz