|

Mój powrót do Namysłowa z Volkssturmem #5

Po pewnej przerwie (poprzednią część relacji zamieściliśmy 7 marca) nadszedł czas na publikację ostatniego fragmentu relacji wspomnieniowej pt. Mit dem Volkssturm zurück nach Namslau. Pozostawił ją sędzia Werner Partheil, dawny mieszkaniec Namysłowa. Jak już wspominaliśmy, pełna relacja składa się z dwóch części: Der Marsch des Volkssturms Namslau (Marsz namysłowskiego Volkssturmu) oraz Als landwirtschaftlicher Arbeiter in Ellguth und Damnig (Jako robotnik rolny w Ligotce i Dębniku).

Prezentowany dziś fragment relacji opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce w dniach 21-24 maja 1945 r. Sędzia Partheil zapamiętał ten czas następująco:

W poniedziałek Zielonych Świątek (21 maja) musieliśmy wrócić do Wrocławia. Tam staraliśmy się uzyskać od rosyjskiej komendantury rozkaz wymarszu do Namysłowa.

Podczas gdy nasi ludzie negocjowali w komendanturze, która mieściła się w niezniszczonym ratuszu, nasze pojazdy podjechały Albrechtstrasse (obecnie Wita Stwosza) w kierunku rynku. Tu zobaczyliśmy z bliska zniszczenia miasta, które nas zaszokowały. Ulice były opustoszałe. Fronty domów jeszcze stały, reszta była spalona.

Oprócz [patrolujących miasto] polskich milicjantów, tylko nieliczni Niemcy udawali się na nabożeństwo do zachowanego kościoła św. Elżbiety. Kościół św. Marii Magdaleny spłonął [17 maja 1945 r. wybuchła składowana w świątyni amunicja – przyp. red.]. Wciąż widziałem cienki dym unoszący się z belek dachowych. Nagle z tego, co musiało być boczną nawą kościoła, rozległ się chóralny śpiew i słychać było głos duchownego. Był to [przecież] drugi dzień Zielonych Świątek.

Nasi ludzie wrócili z komendantury nic nie osiągnąwszy. Kontynuowaliśmy drogę przez rynek, obok ratusza, wzdłuż Schweidnitzerstrasse (Świdnicka) w kierunku południowym. Skręciliśmy w lewo w Gartenstraße (Józefa Piłsudskiego) i minęliśmy zniszczony Dworzec Główny. Wjechaliśmy do opuszczonej wsi na południu Wrocławia. Chyba dopiero tutaj udało się wreszcie w pełni skłonić naszych strażników do załatwienia nam rozkazu marszowego z komendantury w Strzelinie (Strehlen). Następnego dnia przyniósł go nam Polak.

Potem wreszcie pojechaliśmy dalej do okręgu oławskiego. Po otrzymaniu rozkazu marszu nasza eskorta odłączyła się od nas i wróciła do Strzelina. Zatrzymaliśmy się w Zabardowicach (Seiffersdorf). Jeszcze raz upewniliśmy się, że wszystkie nasze rzeczy [pochodzące] z zasobów wojskowych zostały zabrane, abyśmy nie mieli żadnych trudności przy przekraczaniu Odry w Oławie.

Następnego dnia (23 maja) dotarliśmy wcześnie do Oławy, ale zostaliśmy zatrzymani, ponieważ do przekroczenia mostu na Odrze potrzebna była przepustka. Wielu Niemców czekało na pozwolenie na przejście. Kamienny most na Odrze został wysadzony przez [wycofujących się] Niemców. Rosjanie wybudowali wobec tego drewniany most. Więc gdy znów staliśmy po prawej stronie drogi, wóz za wozem, powiedziano nam, że wszyscy muszą wysiąść z wozów. Musieliśmy się ustawić w szeregu. Część kolegów została zaprowadzona do domów, gdzie musieli posprzątać. Reszta z nas – około 20 mężczyzn – musiała załadować znalezione we wsi ziemniaki. Około godziny 17:00 zakończyliśmy te prace.

Niektórzy z towarzyszy zostali przy wozach, aby ich pilnować. Powiedzieli nam [potem], że Rosjanie przeszukali nasze bagaże i zabrali wszystko, co im się spodobało. Zniknęły przez to moje wysłużone damskie kozaki, które zabrałem z Namysłowa, moja srebrna łyżka i inne rzeczy.

Jeszcze tego samego wieczoru udało nam się przekroczyć most na Odrze i nocowaliśmy w Bystrzycy (Peisterwitz). 24 maja pojechaliśmy przez Biskupice Oławskie (Bischwitz), Przeczów (Prietzen), Lubską (Lauban), Krasowice (Kraschen), Dębnik (Damnig), Ligotkę (Ellguth) do Namysłowa„.

W. Partheil, Der Marsch des Volkssturms Namslau

Tekst: Werner Partheil, Der Marsch des Volkssturms Namslau, [w:] http://www.namslau-schlesien.de/flucht-und…/…, [dostęp: 20 III 2023 r],

Tłumaczenie z języka niemieckiego: Monika Mikołajczyk (TPNiZN),

Redakcja: Mateusz Magda (TPNiZN),

Źródła ilustracji: Fotopolska.

Loading

Podobne wpisy

Dodaj komentarz