We wtorkowy wieczór przyszła pora na publikację czwartego fragmentu relacji wspomnieniowej pt. Mit dem Volkssturm zurück nach Namslau, którą pozostawił sędzia Wener Partheil – mieszkaniec Namysłowa do września 1945 r. Pełna relacja składa się z dwóch części: Der Marsch des Volkssturms Namslau (Marsz namysłowskiego Volkssturmu) oraz Als landwirtschaftlicher Arbeiter in Ellguth und Damnig (Jako robotnik rolny w Ligotce i Dębniku).
Cytowany fragment relacji opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce w dniu 20 maja 1945 r. Sędzia Partheil zapamiętał go następująco:
„Przez dwa lub trzy dni leżeliśmy w kurniku bez racji żywnościowych. W niedzielę Zielonych Świątek (20 maja) radzieckie komando wyjechało, po czym wypuszczono nas z kurnika. Odzyskaliśmy worek z naszymi rzeczami, które przekazaliśmy ich właścicielom. Część towarzyszy szukała zaginionych worków i znalazła je w innym pomieszczeniu, opróżnione, przejrzane i rzucone w kąt.
Wszystko, co nie mogło być natychmiast zwrócone właścicielowi, było zawijane w koc lub plandekę i zabierane. Znalazłem ponownie moją kartę poborową, portfel i inne rzeczy; brakowało tylko mojej zapalniczki, ołówka i pióra z atramentem. Potem kontynuowaliśmy podróż w kierunku Wrocławia (Breslau). Mieliśmy teraz dwóch Polaków jako strażników.
Gdy zbliżyliśmy się do Wrocławia, wszędzie widzieliśmy zrujnowane domy. Później zobaczyliśmy, że oprócz zachowanego Przedmieścia Oławskiego [Ohlauervorstadt, u Partheila błędnie Odervorstadt, co wskazywałoby na Przedmieście Odrzańskie – przyp. red.], praktycznie całe miasto leżało w gruzach. Nie można było go rozpoznać, bo nie było też już znaków drogowych. Pierwszym niezniszczonym budynkiem był klasztor Braci Miłosierdzia [bonifratrów – przyp. red.] przy ulicy Traugutta (Klosterstraße). Dopiero tutaj mogliśmy się zorientować – byliśmy na placu Wróblewskiego (Mauritiusplatz). Kontynuowaliśmy podróż w kierunku Mostu Grunwaldzkiego (Kaiserbrücke), który szczęśliwie się zachował.
Kiedy jednak spojrzeliśmy z niego w kierunku Placu Grunwaldzkiego (Scheitniger Stern), przed nami rozpostarł się ogromny plac. Widać było, że cała część miasta została zmieciona z powierzchni ziemi. Zniknął Kościół Lutra, Archiwum Państwowe, wszystkie domy Placu Grunwaldzkiego aż po Kliniki Uniwersyteckie i Wyższą Szkołę Rolniczą [obecny Uniwersytet Przyrodniczy].
Rok 1947. Widok na zachowaną zabudowę dzielnicy Plac Grunwaldzki. Fotografię wykonano z komina budynku A-4 Politechniki Wrocławskiej (Fotopolska.eu)Słynny „Szaberplac”, czyli ogromny bazar, funkcjonujący w latach 1945-46 na terenie Placu Grunwaldzkiego (Fotopolska.eu)
Przez Zacisze (Wilhelmsruh) do Brochowa (Brockau, do 1951 samodzielne miasto) przejechaliśmy bez zatrzymania. Ale w pobliżu stacji kolejowej w Brochowie Rosjanie zabrali nam lekki wóz z dwoma końmi. Pojechaliśmy – prawdopodobnie na rozkaz Rosjan – do Karłowic (Carlowitz), gdzie nasi polscy „towarzysze” chcieli nas dostarczyć do cywilnego obozu jenieckiego. Ale nas tam nie przyjęto, rzekomo dlatego, że należeliśmy do Volkssturmu, o czym Rosjanie musieli się w końcu dowiedzieć.
Pojechaliśmy dalej do Psiego Pola (Hundsfeld). Tu też nas nie przyjęto, bo nie byliśmy formacją wojskową, gdyż było z nami kilka kobiet. Musieliśmy wrócić do Wrocławia. Nasi strażnicy zgodzili się, abyśmy z Psiego Pola pojechali do jakiejś wsi. Tam znaleźliśmy nocleg w tartaku.
Pojechaliśmy dalej do Psiego Pola (Hundsfeld). Tu też nas nie przyjęto, bo nie byliśmy formacją wojskową, gdyż było z nami kilka kobiet. Musieliśmy wrócić do Wrocławia. Nasi strażnicy zgodzili się, abyśmy z Psiego Pola pojechali do jakiejś wsi. Tam znaleźliśmy nocleg w tartaku„.
Drogie Czytelniczki i Czytelnicy, w ten przedświąteczny czas przygotowaliśmy dla Was tłumaczenie artykułu Konrada Günzela, opisującego zwyczaje adwentowe i bożonarodzeniowe w dawnym Namysłowie.
W piątkowe popołudnie prezentujemy Wam trzeci fragment relacji wspomnieniowej pt. „Mit dem Volkssturm zurück nach Namslau”, pozostawionej przez sędziego Wenera Partheila – mieszkańca Namysłowa do września 1945 r.