Łączany – Leśne magazyny amunicji
Pomiędzy Namysłowem, Łączanami i Ziemiełowicami rozciąga się las o powierzchni nieco ponad 1 km2, przez który przepływa mająca źródło w pobliżu Starego Gręboszowa rzeka Namysłówka. Do tej pory, pomimo tego, że znajduje się on niedaleko mojego miejsca zamieszkania nie interesowałem się nim bliżej. To nastawienie zmieniła fotografia, którą przesłał na skrzynkę mailową portalu Stary Namysłów Tomasz Śniadecki, mieszkańca Ziemiełowic. Przedstawia ona położone w lesie magazyny amunicji.
Lotnicza fotografia
Przesłana fotografia jest bowiem zdjęciem lotniczym okolic Namysłowa. Pan Tomasz otrzymał ją od dawnego mieszkańca Łączan (do 1945 r. Lankau) Joachima Kirscha, z którym rodzina Śniadeckich korespondowała przez kilka lat. Najciekawszym elementem fotografii sprzed ośmiu dekad są oczywiście znajdujące się w opisanym wyżej lesie nierównomiernie rozlokowane budynki. Joachim Kirsch identyfikował je jako magazyny amunicji, które zostały w rzeczywistości zniszczone zimą 1945 roku przez wycofujących się Niemców. Zgromadzone w nich pociski i materiały wybuchowe zostały wedle jego relacji zdetonowane w pobliżu Łączan. Siła eksplozji była ponoć tak wielka, że z wiejskich domów zrywały się dachy.
Powiązania z Jastrzębiem
Zorganizowane przez Niemców w położonym na południe od Namysłowa lesie magazyny amunicji prawdopodobnie były blisko powiązane z funkcjonującymi w Jastrzębiu (do 1945 r. Nassadel) zakładami zbrojeniowymi. Za tą tezą przemawia fakt niewielkiej odległości pomiędzy oboma obiektami, a także ich położenie przy linii kolejowej Namysłów-Jełowa. W tym miejscu militarnym obiektom Jastrzębia należy się oczywiście nieco więcej uwagi.
Fabryka i składnica amunicji w ówczesnym Nassadel była największą inwestycją, podjętą przez nazistów w okolicach Namysłowa. W latach 1943-45 w miejscowości funkcjonował podobóz obozu jenieckiego w Żaganiu. Przebywały w nim stale średnio 2 tys. jeńców, przeważnie wziętych do niewoli na froncie wschodnim żołnierzy Armii Czerwonej. Wielu z nich zmarło w wyniku morderczej pracy w fabryce amunicji i przy budowie umocnień Linii Bartholda lub zostało zamordowanych. Co kilka tygodni stan obozu musiano w związku z tym zwiększać o 300-400 nowych osadzonych.
Prawda wychodzi spod ziemi
Kilkadziesiąt lat po wojnie na terenie lasu nadal odkrywane są pozostałości po dawnych magazynach wojskowych. Teren penetrowany był oczywiście przez saperów i różnego rodzaju poszukiwaczy skarbów. Okazało się, że widoczne na zdjęciu lotniczym baraki to tylko szczyt góry lodowej. Po pierwsze, pod ziemią poszukiwacze znajdowali przez lata tysiące pocisków artyleryjskich i amunicji czołgowej. Po drugie, natrafiali też na setki min przeciwpiechotnych typów Stock-Mine 43 (Betonmine, mina betonowa) oraz Schrapnellmine 35 (S-Mine, Springmine, mina wyskakująca). Podobnych znalezisk użytkownicy detektorów dokonywali także w innym miejscu, w odległym o nieco ponad kilometr Lasku Łączańskim. Ten niewielki kompleks leśny położony jest przy drodze Namysłów – Łączany i w sąsiedztwie linii kolejowych w kierunku Kluczborka i Kępna (ta ostatnia jest nieczynna od roku 1992). Odkrywano tam przeważnie miny betonowe. Co ciekawe, wśród namysłowian krąży legenda o znajdowanych w lasku grobach jeńców wojennych lub robotników przymusowych, rozstrzelanych przez hitlerowców po wykonanej pracy.
Źródła ilustracji: Zbiory Tomasza Śniadeckiego, Zasoby stowarzyszenia Namslauer Heimatfreunde.